Toaleta.

Madeleine

Do zaspokojenia najpilniejszych potrzeb. I nie chodzi mi tu o potrzeby fizjologiczne.

Maybelle.

no i weszli do tejże toalety.
zerknęła na automat z mydłem. może było bananowe?

Dave

tylko morelowe i czarna porzeczka! rozejrzał się.
- przestronnie - zauważył i już ją całował, nie wiem jak to się stało, naprawdę!

Maybelle.

oh... ale jej to nie przeszkadzało, serio xd
smakowało jakimś drinkiem. takim smacznym i drogim.

Dave

i dobrze, xdd.
- mmmhmm. - nie wiem co to miało być, w każdym razie mu się podobało. przylgnął do niej całym, notabene mokrym ciałem i wsunął dłonie zwinnym ruchem pod jej sukienkę.

Maybelle.

- ahhh... - westchnęła cicho. cichutko niemalże. jej usta znowu przywarły do jego. hm... tak jakoś. niewiadomo nawet kiedy.

Dave

jego czujne palce wybadały że mejbel nie ma bielizny! nawet mu to nad rękę. zrzucił marynarkę na ziemię i spodnie. swoje znaczy.

Maybelle.

nie ma bielizny? a to ciota!
pewnie zapomniała w tym całym harmiderze.
przyjrzała mu się.
ah, słodko wyglądał w samej bieliźnie.

Maybelle.

//osz... ide xp.
będę rano. zrób z nimi co uważasz ^^
tylko nie zabij mi proszę mojej may. xd

Dave

no to dokończymy jutro xd

Maybelle.

hm, hm. a mie dzisiaj cały dzień nie było. ops.