Przed klubem.

kendi.

- Boże - kręciła głową. - Nie umieją wejść, czyco?
pytała sama siebie, ale zaciekawiło ją to zajście. Serena i tak dalej.

Serena

- Bler, w tej szkole było okropnie - żywo gestykulowała.
- Ale bedzie nareszcie tak jak dawniej!

Nate

-Tsaaa... Jak dawniej.-nie chciał żeby było jak dawniej. Chciał Blair i tylko Blair. Bez tych całych problemów z Sereną i w ogóle.

Blair

- jak... Jak dawniej? - zrobiła wielkie oczy. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. - Zostajesz tu... Na stałe? - zapytała modląc się w duchu żeby to nie była prawda.

Rosemary

Rzuciła niedopałek na ziemie i przygniotła go swoim boskiem butem a potem splunęła i ostentacyjnie przemaszerowała obok serenynejtaibler.

Serena

- Nie wiem jak wy. Ale ja mam zamiar wejść. - powiedziała wesoło, i pociągnęła Bleri za rękę, do wejścia. - Tak!. Jej, jak się cieszę.

Madeleine

Przyszła i weszła do klubu juhu.

Nate

Posunął bucikami za Bleri i Serenką.

Blair

- Oh... Ja też...! - uśmeichnęła się niemrawo. Ah... I dalej była ciągnięta przez S. Bo sama siły nie miała.