Starbucks

Blair

- Bler - wystawiła pięknie zadbaną, delikatną dłoń.
- Hm... Będziesz musiała mi pokazać - zwróciła się do M.

kendi.

- Candace. Candy tak zwana. Malujesz? Ja fotografią param się.

Madeleine

-Ja wolę jakoś malarstwo niż fotografię.-uśmiechnęła się.-A! We Włoszech złapała mnie jakaś agencja, i nie uwierzysz, brałam udział już w paru pokazach!-pochwaliła się. A raczej, po prostu, podzieliła się dobrą nowiną.

kendi.

_ Ojej. A nie wygląasz mi n modelkę Nie zawodową.

Blair

- Łał! - zaklaskała w dłonie. - Hm... A mnie ostatnio zaprosili do udziału w pokazie mody "Better then Naked". Oczywiście na scenie - mrugnęła i strzeliła palcami na kelnera. C jak co, ale to ona zasługiwała na uwagę. Nie ludzie w kolejce.

Madeleine

-Może dlatego, że nie jestem zawodową modelką.-zaśmiała się krótko.-To tylko taka przygoda, wiesz... Hobby bardziej.-o ile, modeling może być hobby.-Kawy, kawy!-zawołała, bo kofeiny spragniona była.

kendi.

- masz moją. Jezu, kiedyś modelką byłam. 32 nosiłam. Za mały ten rozmiar. Barkowało mi cycków.

Blair

- Duze, mrożone latte - powiedziała do kelnera. Takiego przystojnego. Mrau. I puściła do niego oko.

Madeleine

Wzięła kawę Candy i skrzywiła się nieco.
-Rany, Amerykańska kawa jest fe.-zamachała łapkami.

kendi.

- Może po prostu nie ta. A ta jest moja ulubiona - w takim razie wyjęła jej kubek z dłoni, i sama wypiła.

Blair

- Ja kocham Latte... i Espresso. Tak... - zamruczała.

Madeleine

-Ja chyba zrezygnuje z kawy. Może wieczorem pójdziemy do jakiegoś klubu?-spojrzała pytająco na dziewczyny.

kendi.

- Może. Jak znajdę coś co na siebie włożę.

Blair

- Hm... Czemu nie? - uśmeichnęła się pijąc swoje Latte.

Madeleine

-Tak dawno nie imprezowałam!-zaśmiała się. Aha, jasne. Ona i brak imprez? Nie możliwe.