Serendipity

Rosemary

Staromodna,mała knajpka,w której serwują hamburgery i super pyszne ah i oh lody.
Cała elita przychodziła tutaj na lody jako małe szkraby.

Madeleine

Wzięła deser lodowy oraz kawe i usiadła przy stoliku.

kendi.

Weszła, zamirem zjedzenia sorbetu, ale kiedy zobaczyła hamburgera na talerzu jakiegoś chłopaka, ostatecznie wzieła tę bombę kaloryczna.

Madeleine

Zobaczyła Mell biorącą bombe kaloryczną i zamachała do niej.

kendi.

- Hej. Ty też tu? {nie widzi9ała jej w samolocie}

Madeleine

[ona jej też xD]
-Cześć. Tak, już wróciłam z Hamptons. Nie było tam co robić. -wsadziła sobie do buzi końcówke rożka.

kendi.

- No może gdyby Venesa poświęciła Tobie więcej czasu, to nie nudiłabys sie tak.

Madeleine

-Nie nudziłam się. Wręcz przeciwnie. Mam w Hamptons wielu znajomych.-upiła łyk kawy.-Nie moge się już doczekać Francji.-zaklaskała entuzjastycznie.

kendi.

- To już niedługo - uśmiechnęła się - A jeszcze nie dawno mówiłas, że nie chcesz tam jechać.

Madeleine

-No bo wiesz... Złe wspomnienia. Ale jakoś tutaj nauczyłam się sobie z nimi radzić.-uśmiechnęła się nieśmiało i odgarnęła włosy za uszy.

kendi.

- No nareszcie!

Madeleine

Zaśmiała się.
-Ja też się cieszę. Szkoda tylko, że Lottie nadal ma do mnie jakieś wąty. Ale nie dziwię się jej.

kendi.

- Wiesz.. Ona cię normalnie nie lubi. I tyle..

Madeleine

-Możesz mi wytłumaczyć czemu mnie nie lubi? Bo myślałam, że ludziom się wybacza.-tak przynajmniej robiono we Francji, dodała sobie w myślach.

kendi.

- Może się wybacza. Ale w każdym sa takie drobiazgi, które sprawiają czy sie kogoś lubi.