Serendipity

kendi.

- No przeciexz byłyśmy pijane - prezewróciła oczami - przeciez ja nie jestem jak Sophie, nie zaczne z tTobą chodzić tylko dlatego, że sie z tob pocałowałam - wybuchneła śmiechem.

Rosemary

-A w ciążę nie zajdziesz?-zachichotała.

kendi.

- No wiesz ,nie wiem! Nie pamietam czy pigułke wzięłam - zasmiała się znowu, prawie dławiąc sie lodami.

Rosemary

Łzy pociekł jej z oczu tak bardzo się śmiała.Kiedy już się troszke uspokoiła powiedziała-te lody są pyszne! Może weźmiemy coś od nich na imprezę.?

kendi.

- Możemy. Pycha.

Rosemary

Zostało jej jeszcze z pół pucharku-Jeej.-odchyliła się na krześle.-Ale się najadłam.

kendi.

- No - jej zostało niewiele mnie. - Idziemy? Chodźmy do mnie, poopalamy sie w ogrodzie.

Rosemary

-Ok.-wstała i załozyła na nos wielkie okulary.

Blair

Usiadła przy jednym ze stolików

kendi.

- Przepraszam że tak długo! - powiedziała wpadając do kawiarni. - Co zamawiamy?

Blair

- nie ma sprawy. Ja wezmę ogromny pucharek lodów! Kiwi... Mm... Z bitą śmietaną. - zaśmiała się. A ty?

kendi.

- a ja. Ja wezme czekolafdowe z wiórkami kokosowymi. - zasmiała się równierz. - uwielbiam to!

Blair

- ja w ogóle kocham lody - powiedziała składając zamówienie. - A tak poza tym, co słychać?

kendi.

- Ile się działo kiedy Ciebie nie było! Słuchaj, normalnie Sophie była w ciązy i tak dalej. Nawet czytanie wszystkich artykułów plotkary nie pozwoli totalnie wszystkiego sie dowiedzieć! - zasmiała sie.

Blair

- Uła! - powiedziała szeroko otwierając oczy. - Nieźle, nieźle...! I pomyśleć że mnie wtedy nie było!