Serendipity

Madeleine

-Możliwe. Dobra, nie ważne. Jak ci się podobało w Hamptons?-spytała i dodała.-Szkoda, że nie było jakiejś większej libacji.

kendi.

- No szkoda, ale mało nas było. Tylko my i ty, a reszta leniuchowała nie wisdomo gdzie.

Madeleine

-Taak... Teraz trzeba zaimprezować. Chociaż, jeszcze będą parodniowe libacje we Francji. Ogólnie to myślałam żeby zrobić sobie wycieczkę... Parenaście krajów w miesiąc.-uśmiechnęła się rozmarzona.

kendi.

- No co Ty! Parenaście? To znaczy, że nic nie zdążysz tam kupić!

Madeleine

-Zdąże. W końcu wyjeżdżam na miesiąc.-odparła poważnie. W końcu zakupy były b. ważne.

kendi.

- Aż na miesiąc? Człowieku, zaszalałaś.

Madeleine

Uśmiechnęła się.
-Tak, odpoczniecie sobie ode mnie. Będzie fajnie.

kendi.

- No. Ale my chyb juz bedziemy tylko codzienie chodzić do Barneys i czatowac n nowe kolekcje.

Madeleine

-Jesienne!-uśmiechnęła się radośnie.-Wykupie wszystko z francuskich butików! Kupie ci coś.-obiecała.

kendi.

- Byłabym zachwycona!

Madeleine

Zaśmiała się.
-Tylko nie wiem co by ci się spodobało.

kendi.

- Coś ładnego! - zasmiała się - może jakaś sukienka? Kopertówki i pastelowe kolry - mniam!

Madeleine

-Postaram się. W końcu Paryż to stolica mody. Zadzwoń jakby ci się zmienił gust.

kendi.

- Dobra - uśmiechneła się znowu, i dokończyła burgera.

Madeleine

-Dobry był?-spytała lekko skrzywiona kończąc kawę.