Metropolitan Musem of Art

Madeleine

Siadła sobie na schodkach MMOA.

Anthony

Przechodził sobie jak zwykle zamyślony. I podziwiał widoki.

Madeleine

Zauważyła jakiegoś chłopaka. Wyciągnęła serwetkę ze Starbucksa i naszkicowała go szybko. Resztę poprawi w domu.

Anthony

zwrócił uwagę na brunetkę,która coś szkicowała. A że on na takie rzeczy zwracał uwagę,bo sam był artystą to podszedł-szkicujesz.-oznajmił bardziej niz spytał.

Madeleine

Uśmiechnęła się prawie niezauważalnie. Chociaż była pewna, że on zauważył.
-Łał, ale jesteś mądry.-pochwaliła go.

Anthony

-mam to we krwi-powiedział poważnie i zajrzał jej przez ramie.-eej!

Madeleine

-Taaak?-spytała patrząc się na niego niewinnie.

Anthony

-czemu ten człek wygląda jak ja?

Madeleine

Podrapała się po głowie, udając że się zastanawia.
-Może dlatego, że hm... Jest tobą?

Anthony

-hm-powiedział-a czemu?

Madeleine

Przewróciła oczami.
-Bo rysowałam ciebie. Koniec kropka.

Anthony

-a nie zastanowiłaś się,że może ja tego nei chcę?!-wydarł się.lekko.ale się wydarł.

Madeleine

Wcisnęła mu serwetkę do ręki.
-Masz. Podżyj, albo zjedz. Cokolwiek.-wzruszyła ramionami.

Anthony

wziął kartke,wzruszył ramionami i sobie poszedł dalej się rozglądając.

~muszę iść. będę na partyyy.