Staw

Serena

Szła w krótkim płaszczyku koloru indygo od miu miu. Nastawiona optymistycznie.

Nate

Zobaczył ją. Wiedział że nie powinien z nią rozmawiać, jeśli chce jeszcze być z Bler. Więc odwrócił głowę i patrzył się na, hm, niebo.

Serena

Zauważyła go. Przecież potrzebowała teraz przyjaciół!
- Nejti - uśmiechnęła się, i dała mu buzi w policzek.

Nate

-Hej, Serena.-uśmiechnął się, właściwie to tylko uniósł lekko kąciki ust.

Serena

- Co u ciebie, nejt? I co u bler?

Nate

-U mnie wszystko dobrze.-pokiwał głową.-U Bler... Nie wiem. Chyba też.

Serena

- czyli że co? Że nie jesteście razem?

Nate

Spojrzał na nią takim smutnym upalonym wzrokiem.
-Chyba nie.

Serena

- szkoda. - powiedziała nie pewnie - musze się z nią zobaczyć.

Nate

Podrapał się po głowie, mierzwiąc sobie włosy.
-Nie wiem czy... Nie wiem czy ona będzie chciała z nami gadać.

Serena

- Dlaczego? - zrobiła wielkie oczy.
//gadu mi muli.

Nate

Wzruszył ramionami.
-Dobrze wiesz, jaka jest Bler.-posłał jej porozumiewawcze spojrzenie.

Madeleine

Siadła sobie na takim bardzo romantycznym mostku nad stawem.

Anthony

Przechodził i zobaczył tą dziwną dziewczynę,a że doskwierała mu samotność to posadził swój boski tyłek obok niej.

Madeleine

Ona wcale nie była dziwna Razz

Popatrzyła się tylko na niego i powróciła do jedzenia ciacha, bo jadła tak tak.